Przyjął honorowe odznaczenie od prezydenta PolskiSkończył 102 lata i ma się dobrze |
10.08.2019. Radio Elka, Kasia Rososzko | |||||||||||||||||||||
Dyżurny reporter: 667 70 70 60 Pan Ferdynand urodził w Stanach Zjednoczonych. Jego ojciec był polskim emigrantem, a matka Amerykanką. Jak mówi, długowieczność odziedziczył po ojcu, który dożył aż 104 lat. - Chyba poszedłem za ojcem. Miał on 18 lat, gdy wywędrował do Ameryki. Polski wtedy nie było. Tam zamieszkał, ożenił się, a ja się tam urodziłem. Jak Piłsudski zdobył Polskę to wszyscy Polacy się tam organizowali i mówili, że jedziemy do kraju. Pamiętam dobrze te słowa. Przyjechaliśmy zdaje się, że w 1925 roku. Piłsudski skierował ojca i innych na Wołyń. Tam zamieszkaliśmy. Niestety wybuchła wojna. Wzięli mnie do wojska i już tam nie wróciłem - wspomina pan Ferdynand. Po wojnie osiedlił się w okolicach Szlichtyngowej i rozpoczął pracę na kolei, gdzie pracował aż do emerytury. Po śmierci swojej żony, która zmarła kilka lat temu przeniósł się do Domu Pomocy Społecznej „Magnolia” w Głogowie. - Jest osobą bardzo sprawną fizycznie i intelektualnie. To pan o wysokim stopniu kultury osobistej. Jest bardzo elokwentny. Właściwie to prowadzi jeszcze samodzielny tryb życia, przy niewielkiej pomocy naszych pracowników. Dodam, że do niedawna jeszcze samodzielnie prowadził samochód, którym dziś bardzo się opiekuje - mówi Jolanta Kaczmarek, dyrektor placówki. Wczoraj (9.08) Ferdynand Jargel z rąk przedstawicieli wojewody odebrał Złoty Krzyż Zasługi, który przyznawany jest przez prezydenta Polski. Na uroczystość przybyli także władze powiatu głogowskiego, burmistrz Szlichtyngowej oraz rodzina jubilata. Jaka jest recepta na tak długie życie? Pan Ferdynand mówi, że takiej nie ma, choć przyznaje, że stronił w życiu od używek.
reklama
reklama
|
reklama
reklama
reklama