To może być przełom w słynnej historii zaginięcia dzieckaCzy odnalazła się Monika Bielawska? |
20.05.2020. Radio Elka, Tomek Jóźwiak | ||||||||||||||||||||
Dyżurny reporter: 667 70 70 60 To może być prawdziwa sensacja. Po 26 latach od zaginięcia półtorarocznej wówczas Moniki Bielawskiej z Legnicy, życie napisało nowy scenariusz. Mieszkająca na stałe w USA młoda kobieta podejrzewa, że jest zaginioną w 1994r. dziewczynką. Niedawno dowiedziała się bowiem, że została adoptowana. Zaczęła więc szukać swoich prawdziwych rodziców. Na jednym z portali, który specjalizuje się w tematyce osób zaginionych, zauważyła zdjęcie dziewczynki, którym się zainteresowała. Kolejne tropy zaprowadziły ją do Legnicy. O pomoc poprosiła Interpol. - Interpol poinformował o zaistniałej sytuacji Komendę Miejską Policji. Nasi funkcjonariusze skontaktowali się z tą kobietą. Obecnie policjanci powrócili do sprawy sprzed 26 lat. Prowadzone są bardzo intensywne czynności zmierzające do potwierdzenia lub wykluczenia pokrewieństwa tej kobiety z rodziną, która poszukuje zaginionego w 1994r. dziecka - mówi Jagoda Ekiert, oficer prasowy legnickiej policji. W ustaleniu prawdziwej tożsamości 28-letniej dziś kobiety niezbędne będą badania DNA. Próbki kodu genetycznego pobrane muszą być także od rodziny zaginionej Moniki Bielawskiej. W Legnicy mieszka jedynie jej babcia, natomiast matka przebywa obecnie poza granicami naszego kraju. To była jedna z najbardziej dramatycznych historii kryminalnych współczesnej Legnicy. W lipcu 1994r. Robert Bielawski uprowadził swoją 2-letnią wówczas córkę Monikę, by sprzedać ją przygodnie poznanym ludziom. Choć ojciec dziecka podawał różne wersje tamtego zdarzenia, prokuratura nie miała najmniejszej wątpliwości, że tak właśnie się stało. Po porwaniu Bielawski zbiegł z kraju. Odnaleziono go cztery lata później na terenie Austrii. Na rozpoczęcie procesu czekał w areszcie. Po upływie tymczasowego zatrzymania, Bielawski wyszedł na wolność i ponownie uciekł z Polski. Organy ścigania wysłały za nim międzynarodowy list gończy. Po kilku latach sam zgłosił się na policję, a sąd wydał mu żelazny list gwarantujący mu pozostanie na wolności i odpowiadanie przed sądem z wolnej stopy. Proces oskarżonego ojca, o uprowadzenie i sprzedaż własnego dziecka, rozpoczął się w 2008r. Sąd Okręgowy w Legnicy skazał Bielawskiego na karę 15 lat więzienia. Wrocławski Sąd Apelacyjny podtrzymał orzeczenie sądu niższej instancji. Do czasu uprawomocnienia się wyroku skazany ojciec Moniki mógł pozostawać na wolności. Gwarantował mu to bowiem wydany wcześniej list żelazny. Gdy wyrok nabrał mocy, Robert Bielawski "rozpłynął się w powietrzu". Policja w całej Europie szukała go od 2009r. Mężczyzna został zatrzymany ponownie na terenie Austrii we wrześniu 2013 r. Sąd zezwolił na publikację wizerunku i danych osobowych skazanego ojca Moniki.
reklama
reklama
|
reklama
reklama
reklama