Wschody i Zachody (link do pobrania za darmo)Żywa historia na kartach książki |
18.03.2023. Radio Elka, Iwona Mierzwiak | ||||||||||||||||||||
Dyżurny reporter: 667 70 70 60 Piękna sceneria wystawy ”Gmina Lubin - Wczoraj i dziś” była okazją do licznych rozmów, wspomnień i pamiątkowych fotografii. - Z Franciszkiem mamy co wspominać, i to jest najpiękniejsze, jacy byliśmy młodzi, przystojni i jak dobrze się uczyliśmy! Wyszli z nas nauczyciele, dyrektorzy szkół itd. - mówiła z uśmiechem Antonina Buchta, jedna z bohaterek książki „Wschody i Zachody”. - Tak się stało! Dzięki wójtowi gminy powstała ta książka i jestem mu wdzięczna, nie za to, że są tam moje wspomnienia, ale jest tam historia Polski. - Pomysł bardzo trafiony, sam ostatnio pracuję nad monografią - mówił nam Franciszek Hawrysz, znany społecznik w regionie i kolejny bohater książki. - W tej chwili na Dolnym Śląsku już jest piąte pokolenie. Pierwsze pokolenie w zasadzie już odeszło, moje pokolenie jest drugim, które już odchodzi, a trzecie pokolenie to obecni pracownicy. Czwarte jest w szkole, a piąte pokolenie chodzi do przedszkola - podkreślił. - Nas było w domu ośmioro. Czwórka skończyła studia wyższe. Starsze rodzeństwo nie mogło sobie na to pozwolić ze względu na wojnę. Teraz w mojej rodzinie mamy cały przekrój społeczny - nauczycieli, lekarzy, księży, górników, nawet pracownika Unii Europejskiej - dodaje. - Ja przybyłam z Syberii, a pochodzę z Wołynia, i taki krąg zrobiłam - wspomina pani Antonia Buchta. - Na spotkaniach z młodzieżą zawsze opowiadam, że dzięki Stalinowi zwiedziłam Azję, za darmo, zawiózł mnie tam, przywiózł. Karmił jak karmił, ale zwiedziłam Tajgę, Syberię, Krasnojarsk, cały ten region. I trafiłam tutaj. Dla nas to nie były ziemie, na których mieliśmy zostać, byliśmy pewni, że wrócimy do domu, nasze walizki cały czas stały spakowane do drogi. - Moja mama spytała Rosjan, jak długo tu zostaniemy - mówili, że dwa lata i wracacie z powrotem - powiedział nam pan Franciszek. Zostali całe życie. To oni po wojnie rozpoczęli budowę tych ziem. - Ja uważam, że zawsze trzeba wracać do historii, znać kontekst, wiedzieć skąd pochodzimy - mówiła autorka książki „Wschody i Zachody”, Marlena Kovaøík. - Mieszkamy na Dolnym Śląsku, więc jest to uzasadnione. Wielu z nas nie może powiedzieć, że ich dziadkowie mieli tu swoich dziadków i pradziadków - wszyscy skądś tu przyjechali. Chcieliśmy tą publikacją docenić ludzi, którzy tu przybyli i robili pierwsze porządki, budowali nasz region. To był pomysł pana Wójta, a ja bardzo chętnie i z wielką powagą zrealizowałam ten projekt. Niestety nie wszyscy doczekali się publikacji swoich wspomnień. Trzy z 22 osób odeszło. W promocji książki wzięło udział kilkunastu jej bohaterów, członków ich rodzin, autorka oraz wójt Lubin, który już zapowiedział, że to nie ostatnie takie wydarzenie związane z historią gminy, a już na pewno nie było to ostatnie spotkanie z osiedleńcami. - Planujemy kolejne wydania, czas szybko leci, a warto zachować te wspomnienia i tych ludzi - mówił Tadeusz Kielan. - Dbamy o tradycje i pamięć, doceniamy tych, którzy żyli tu przed laty i tworzyli tę historię, dzięki nim mamy tę teraźniejszość. Takie spotkania jak to, przy okazji wydania książki, to doskonała okazja, by podziękować tym ludziom i wyrazić szacunek, pogratulować za to co zrobili w tamtym czasie. Z wydawnictwem książkowym można się zapoznać w gminnych i szkolnych bibliotekach. Elektroniczna wersja książki „Wschody i Zachody" jest dostępna TUTAJ (bezpłatnie).
reklama
reklama
|
reklama
reklama
reklama