Wielkie polewanie...Wielkie polewanie... |
09.04.2007. Radio Elka, Agnieszka Poźniak | ||||||||||||||
Dyżurny reporter: 667 70 70 60 Młodzi gospodarze, wczesnym rankiem szli na pola. Zabierali ze sobą alkohol i jajka, z których smażyli jajecznice. - To był tak zwany zabieg agrarny. Miał spowodować przychylność natury, żeby pola obrodziły i latem żebrać dobre plony - przypomina Anna Wawryszewicz etnolog w głogowskim muzeum. Po biesiadach na polach gospodarze wracali do wsi, zabierali się za wszystkie naczynia z wodą i zaczynało się poważne oblewanie. Właściwie to młode dziewczyny, były pławione w stawach, w korytach dla zwierząt. Noc z niedzieli na poniedziałek byłą nazywana diabelską nocą, ponieważ dokonywano rożnych psikusów gospodarzom. Okna zaczerniano sadzą, albo smołą, żeby gospodarze nie zorientowali się. że świta. Wyciągano sprzęt rolniczy, wciągano na dach. Jak gospodarz mocno spał to wynoszono go z całym łóżkiem na zewnątrz. Dlatego należało wykazać się wielkim poczuciem humoru i nie obrażać się. - To wprost był honor dla gospodarza dostąpić tego „zaszczytu”. Podobnie w przypadku oblewania. Dziewczyna, która uszła na sucho w tym dniu była nie lubiana, brzydka, albo nie miała powodzenia. Można jednak było się wykupić specjalnie na ten dzień przygotowaną pisanką i wtedy bez plamy na honorze wyjść w na sucho - wyjaśnia A. Wawryszewicz. Polewka, podobnie jak dziś trwała do południa. Z tą różnicą, że dziś traktujemy śmigus dyngus jako zabawę, ale kiedyś był to bardzo ważny obrzęd magiczny. Wierzono, że woda ma życiodajną moc i w ten sposób zapewniani sobie pomyślność. Pozwólmy wiec sobie dziś na odrobinę magii. (ap)
reklama
|
reklama
reklama
reklama