Start Piłka ręczna Trzy sekundy do szczęścia
Trzy sekundy do szczęściaTrzy sekundy do szczęścia |
04.10.2008. Radio Elka, Leszek Wspaniały | ||||||||||||||
Dyżurny reporter: 667 70 70 60 Początek meczu był fatalny w wykonaniu gospodarzy. Po pięciu minutach przegrywali 0:5 i zanosiło się na pogrom. Przy stanie 2:7 o czas poprosił trener wicemistrzów Polski. Wskazówki przekazane podopiecznym zaczęły przynosić efekty. Skutecznością imponował Adrian Niedośpiał, a w 19 min. bramkę z karnego na 9:8 rzucił Tomasz Kozłowski. Trener Bogdan Wenta zmienił w bramce Marka Kubiszewskiego na Kazimierza Kotlińskiego. Popularny „Kazik” zatrzymał kilka rzutów miejscowych, obronił karnego i… w 24 min. Vive prowadziło jedną bramką. Po 30 min. był remis 13:13, co zapowiadało emocjonująco drugą część meczu. I tak też było. W 33 min. po dwóch bramkach Piotra Obrusiewicza Zagłębie prowadziło 16:14. Sytuacja odwróciła się w 43 min, gdy było 21:23 dla kielczan. Emocje sięgnęły zenitu w ostatniej minucie. Na 31:30 Obrusiewicz trafił z karnego. Rywale mieli niecałe pół minuty na doprowadzenie do wyrównania. Na trzy sekundy przed końcem z karnego rzucił bramkę Rosiński i skończyło się 31:31. Bramki dla Zagłębia: Adamczak i Obrusiewicz po 6, Niedośpiał 5, Tomczak 4, Migała i Anuszewski po 3, Kozłowski i Kieliba po 2. Dla Vive: Rosiński 11, Podsiadło 6, Krieger 5, Żółtak 3, Zaremba, Jachlewski i Stankiewicz po 2. - Wróciłem do Lubina w barwach Vive i wyjeżdżam z niedosytem. Mogliśmy spokojnie mecz wygrać, a ledwo zremisowaliśmy. Jednak wiedzieliśmy, że w Lubinie łatwo o punkty nie będzie - podsumował kołowy gości Michał Stankiewicz. - Mecz stał na wysokim poziomie i dostarczył kibicom wielu emocji. Remis adekwatny do boiskowych wydarzeń. Vive tylko na początku odskoczyło, ale potem był już wyrównany bój - podsumował Paweł Adamczak. - Początkowe 5:0 chyba za bardzo nas uśpiło. Słabo momentami zagraliśmy w obronie, zgubiliśmy trochę piłek w ataku. Gdyby Zaremba i Jachlewski rzucili bramki, byłoby 0:7 i Zagłębia chyba nie podniosłoby się już - powiedział bramkarz Vive Kazimierz Kotliński. - Remis nas tak do końca nie cieszy, bo na pół minuty przed końcem meczu prowadziliśmy. Ale biorąc pod uwagę fatalne otwarcie meczu, to i z jednego punktu należy się cieszyć. W końcówce meczu Jachlewski rzucił w twarz piłką Adamowi Malcherowi. Obiecał, że po meczu przeprosi bramkarza. Nie zrobił tego. Czy to przystoi reprezentantowi Polski? - powiedział trener Jerzy Szafraniec. (lw)
reklama
|
reklama
reklama
reklama