Start
Piłka nożna
Lider dostał punkty w prezencie


Lider dostał punkty w prezencieLider dostał punkty w prezencie |
07.11.2008. Radio Elka, Leszek Wspaniały | ||||||||||||||||||||||
Dyżurny reporter: ![]() Gdy tuż przed meczem piłkarze Dolcana ustawili się w kręgu i krzyknęli w swoim gronie „Kto wygra mecz? - Dolcan” - część kibiców zaczęła z nich drwić. Drużyna gości była jednak świadoma swojej wartości. Ironiczny uśmiech kibicom zniknął z twarzy już w 15 sekundzie pojedynku. Pierwsza akcja meczu o mało nie przyniosła prowadzenia przyjezdnym. W dogodnej sytuacji znalazł się Maciej Tataj, ale jej nie wykorzystał. Kolejne okazje do zdobycia gola mieli Miedziowi, ale wszystkich trzech nie wykorzystał Iljan Micanski. Za pierwszym razem strzelił nad poprzeczkę, a w dwóch kolejnych przypadkach na miejscu był bramkarz Maciej Humerski. Na kolejną okazję do zdobycia gola kibice czekali aż do 31 min., ale stworzyli ją przyjezdni. Jacek Gabrusewicz znalazł się w sytuacji sam na sam z Aleksandrem Ptakiem, ale góra był bramkarz gospodarzy. Trener Dariusz Fornalak już w tym meczu w eksperymentalnym składzie zestawił obronę, a w 30 min. musiał to ponownie skorygować. Z powodu kontuzji boisko opuścił Costa, a w jego miejsce wszedł Przemysław Kocot. Pomimo mizernej postawy Zagłębia w pierwszej odsłonie, Fornalak nie zdecydował się na zmiany w przerwie. Lubinianie nadal prezentowali się jak drużyna środka tabeli, a nie lider 1. ligi. Kolejni kontuzjowani gracze musieli opuścić plac gry - Michał Goliński i Łukasz Hanzel. - Trudno powiedzieć co się stało kontuzjowanej trójce. Mam nadzieję, że nie będą na długo wyłączeni z gry - mówił po meczu szkoleniowiec Miedziowych. Goście, mądrze ustawieni z tyłu, próbowali też zdobyć gola, widząc słabiutką postawę lidera. W 66 i 68 min. w dogodnych sytuacjach znalazł się Rafał Grzelak, ale zabrakło zimnej krwi przy wykończeniu. Widząc fatalną postawę swoich pupili - kibice Zagłębia nie wytrzymali. „W ch… walicie, na ekstraklasę liczycie” - chóralnie zaśpiewali z trybun. Odniósł się do tego o meczu trener Dariusz Fornalak. - Ja mogę nie być już tutaj trenerem. Najważniejsze jest Zagłębie i awans do ekstraklasy. Zdruzgotała mnie postawa kibiców w tym meczu. Nie chodzi tu o moją osobę, bo trener ma to wkalkulowane. Natomiast moja drużyna nie zasłużyła na takie traktowanie. Włożyła w ten mecz maksimum zaangażowania i umiejętności, okupiła go kolejnymi kontuzjami i zrobiła wszystko, żeby wygrać. Udało się i jestem z tego powodu szczęśliwy. Gdy wydawało się, że miejscowi są już pogodzeni z remisem, a 94 min. na dośrodkowanie w pole karne zdecydował się Szymon Pawłowski, któremu w tym spotkaniu totalnie nic nie wychodziło. Tym razem posłał piłkę na głowę Wojciecha Kędziory, który strzałem tuż przy słupku pokonał Humerskiego. Goście upadli na murawę załamani, a trybuny polkowickiego stadionu eksplodowały radością. Zagłębie wygrało, ale nie zamazuje to słabego całokształtu w wykonaniu lidera. - Ciężko jest podsumować spotkanie, po takim ciosie jaki dostaliśmy w końcówce. Zasłużyliśmy tutaj na pewno na remis. Wstydu nikomu nie przynieśliśmy. Przypadkowa bramka zadecydowała o wygranej Zagłębia. Życzę im awansu. Święta co prawda daleko, ale dziś lider dostał od nas trzy punkty w prezencie - podsumował Marcin Sasal, trener Dolcanu. - To zwycięstwo dedykujemy Grzegorzowi Bartczakowi. Facet, który dziś leży w Berlinie i przeżywa trudne chwile. W obronie zagraliśmy dziś w eksperymentalnym składzie. Cieszę się z trzech punktów - powiedział D. Fornalak. - Cieszę się z tej bramki. Najważniejsze, że trzy punkty zostają w Lubinie. Jedziemy teraz po komplet do Gorzowa, żeby na przerwę zimową udać się jako lider - powiedział Wojciech Kędziora. (lw)
reklama
reklama
|
reklama
reklama
reklama