Wybuch w wieżowcu na TopolowejWybuch w wieżowcu na Topolowej |
27.01.2009. Radio Elka, Mateusz Kowalski | |||||||||||||||||||||||||||||
Dyżurny reporter: 667 70 70 60 Potężna eksplozja targnęła dziesięciopiętrowym wieżowcem przy ul Topolowej 54 po godz. 17. Była tak silna, że w mieszkaniu na trzecim piętrze zniknęła ściana zewnętrzna. - Nastąpił wybuch - wyjaśnia Edward Sobolewski, dowódca zmiany PSP w Lubinie. - Policja ustala co było jego przyczyną. Jedna ze ścian zewnętrznych jednego z pokoi, całkowicie wyleciała i jej nie ma. To co z niej zostało leży pod blokiem. Wybuch nie był spowodowany nieszczelną instalacją gazową. Bezsprzecznie stwierdzili to specjaliści z pogotowia gazowego. W rezultacie w bloku nie odcięto zasilania gazu. Będzie jednak problem z ogrzewaniem, gdyż przerwany został pion CO. Ciepło zostanie podłączone najwcześniej jutro, kiedy swoje czynności skończy prokurator i policja. Śledczy starają się wyjaśnić przyczyny wybuchu. Sąsiedzi opowiadają, że wybuch to najprawdopodobniej efekt destylacji. Z relacji strażaków wynika, że jego źródło mogło być w kuchni. - Ja myślałam, że to w kopalni było - opowiada kobieta z 10 piętra. Sąsiad z 9 stwierdza - słyszeliśmy huk, a potem pełno dymu w mieszkaniu i nic poza tym. Myślałem, że coś się stało wyżej pobiegłem tam. Czuć było, jakby ktoś kupę plastiku do komina wsadził i podpalił. Za chwile było pełno karetek i zobaczyliśmy co się dzieje. - To był potężny huk - relacjonuje inny z lokatorów Topolowej 54. - Myślałam, że jakaś ciężarówka przejechała po garbie i tak łupnęło. Kiedy lokatorzy opowiadają o tym co zaszło, karetka zabiera do szpitala poszkodowanego mężczyznę. Po chwili ludzie opowiadają dalej. - Okazało się, że ściany nie ma. Krzysztof Bursa, który mieszka piętro niżej, jako jeden z pierwszych udzielał pomocy. - Leżałem i telewizor oglądałem. To było takie trzepnięcie jak tąpnięcie w kopalni. Nie wiem czego to była detonacja. Wystraszyłem się. Przez okno widziałem, że coś leci z góry i woda się leje po rurach. Więc szybko, w te pędy, dosłownie na boso poleciałem do sąsiada i udzieliłem mu pierwszej pomocy. Sąsiad był w szoku, zabrało go pogotowie. Jedyną ofiarą wybuchu jest lokator. Trafił do szpitala z poparzeniami - Jest na oddziale. Odniósł poparzenia twarzy, rąk i grzbietu I i II stopnia. Jego stan jest stabilny - mówi Witold Gajowczyk, lekarz dyżurny chirurgii ogólnej Szpitala im. Jana Jonstona w Lubinie. - Mogło być gorzej. Jest pod nasza opieką i dostaje lekarstwa. Jego stan jest dobry, a życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Budynek obejrzeli już specjaliści Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego. Stwierdzili, że konstrukcja nośna jest nienaruszona. Mieszkańcy którzy czekali pod blokiem wrócili do domów. Straty szacuje też Spóldzielnia Mieszkaniowa Polne. Jej przedstawiciele zapowiedzieli, że chcą się jak najszybciej zabrać za usuwanie skutków wybuchu. - Przyczyny tego zdarzenia są nieznane. Na pewno można wykluczyć wybuch jakiegoś ładunku wybuchowego. Gazownicy również wykluczyli, że przyczyną nie był gaz - mówi Ryszard Półtorak, prezes SM Polne w Lubinie. - Biegli ze strony policji i prokuratury dokonują oględzin. Będą dokonywali ich jeszcze jutro. Jak tylko udostępnią nam mieszkanie na pewno zabezpieczymy je na razie prowizorycznie, aby mieszkańcom z sąsiednich mieszkań nie było zimno i przystąpimy do remontu tego lokalu. W chwilę po rozmowie Radia Elka z prezesem wiadomo już było, że stan techniczny budynku nie budzi wątpliwości. - Przedstawiciel nadzoru budowlanego stwierdził, że nie ma zagrożenia i naruszenia konstrukcji bloku i nie ma potrzeby ewakuacji ludzi - informuje Półtorak. Na taką ewentualność przygotowany był Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej, który był gotów do zapewnienia lokatorom całego wieżowca, tymczasowego lokum na dzisiejszą noc. (pit) Więcej zdjęć patrz tutaj
reklama
reklama
reklama
|
reklama
reklama
reklama