Start
Piłka nożna
Samobójczy gol ratuje punkt Zagłębiu
Piłka nożna
Samobójczy gol ratuje punkt Zagłębiu Samobójczy gol ratuje punkt ZagłębiuSamobójczy gol ratuje punkt Zagłębiu |
| 11.04.2009. Radio Elka, Leszek Wspaniały | |||||||||||||||||||||||||||
| Dyżurny reporter: 667 70 70 60W przeciwieństwie do meczu PP z Ruchem, tym razem od pierwszych minut miejscowi mogli liczyć na doping swoich kibiców. Ten jednak szybko ucichł, bo w trzeciej minucie strzał życia wyszedł Robertowi Żbikowskiemu, który z dystansu pokonał Aleksandra Ptaka. Sektor gości eksplodował radością. Do końca pierwszej połowy na boisku istniało już tylko Zagłębie. I cóż z tego, skoro z sześciu wypracowanych sytuacji do zdobycia gola, ani razu piłka nie wpadła do siatki Jastrzębia. Druga sprawa, że dzień konia miał Jakub Kafka. Golkiper Jastrzębia bronił szczęśliwie i z wyczuciem. W 8 i 14min powstrzymał Micanskiego. W 33 min. obronił strzał Pawłowskiego. W końcówce tej odsłony nie dał się zaskoczyć Golińskiemu i ponownie Pawłowskiemu. Schodzących na przerwę piłkarzy Zagłębia żegnały głośne gwizdy. To samo na trybunach spotkało prezes Sportowej Spółki Pawła Jeża. Kibice głośno zaczęli skandować imię nazwisko byłego prezesa klubu. Gromkie „Robert Pietryszyn” zabrzmiało z trybun Dialog Arena. Po przerwie miejscowi zaczęli z impetem. Strzał Hanzela obronił Kafka, a Micanski trafił w boczną siatkę z ostrego kąta. Z minuty na minutę puszczały nerwy kibicom. Zaczęło się od „Jończyk! Co ? Jajco”, poprzez piłkarzyki-pajacyki i Jeżyk, Jeżyk dziękujemy, a skończywszy na „Jak nie wygracie - wpier…. macie”. Po meczu nikomu nie było do śmiechu, gdy pod wejściem do szatni zebrała się spora grupa fanów. Na szczęście w porę pojawiła się ochrona i służby porządkowe, które zapanowały nad sytuacją. Gdy w 53 min. Jackiewicz w dogodnej sytuacji z 11m strzelił w nogi Kafki, kibice nie wytrzymali. „Dosyć zabawy - Jończyka wyp… lamy”. I dokładnie w tym i podobnym tonie już do końca meczu trwały śpiewy fanów Zagłębia. W 70 min. mogło być po meczu. Po jednej z kontr w idealnej sytuacji znalazł się Tomasz Copik. Aleksander Ptak w tylko sobie wiadomy sposób zdołał sparować piłkę na rzut rożny. W 80 min. kolejną okazję zaprzepaścił Micanski, a 3 min później minimalnie niecelnie uderzył Piotrowski. Sędzia doliczył 4 minuty do regulaminowych 90. I właśnie w doliczonym czasie gry po dośrodkowaniu Plizgi, piłkę do własnej bramki posłał Wiśniewski. To czego nie potrafili zrobić przez cały mecz lubinianie, załatwił im defensor Jastrzębia. Po golu podziękowali mu kibice Zagłębia głośno krzycząc „Jacek Wiśniewski”. - Nie uważam, abyśmy zagrali zły mecz. Stwarzaliśmy mnóstwo sytuacji, ale zabrakło kropki nad „i”. Lepszy punkt niż zero punktów. Święta będą jednak w minorowych nastrojach. Kibicom wcale się nie dziwię, że śpiewają złe rzeczy. W końcu wymagają od nas wiele, a my to musimy im dać - powiedział Dawid Plizga. - Ciężki mecz. Mogliśmy z trudnego terenu wywieźć trzy punkty, a wracamy na święta z jednym. I też się cieszymy - powiedział Jerzy Wyrobek, trener GKS-u. - Chciałem podziękować chłopakom za walkę. Stworzyliśmy mnóstwo sytuacji, ale dopiero Wiśniewski nas wyręczył. Biorę odpowiedzialność na siebie za wyniki drużyny. Zawiodła w kolejnym meczu skuteczność. Cały czas jesteśmy w grze i wierzę, że awansujemy do ekstraklasy. Kibice mają być prawo niezadowoleni, ale ja wiem, że awansujemy - podsumował trener Robert Jończyk. (lw)
reklama
reklama
| |||||||||||||||||||||||||||
reklama
reklama
reklama















667 70 70 60



