O kulturze słowa lubińskich radnychO kulturze słowa lubińskich radnych |
20.01.2010. Radio Elka, Mateusz Kowalski | |||||||||||||||||||
Dyżurny reporter: 667 70 70 60 Od dawna już radni miejscy wyznają jedną zasadę - nie ważne, co się mówi, byle mówić. Wtorkowa debata nad kredytami przyniosła kolejne dowody na takie stwierdzenia. Dyskusja nad dwoma kredytami trwała blisko dwie godziny. Niektórzy z rajców tak zapętlali się w swoich wypowiedziach, że w końcu zapominali, co jest tematem sesji. Wiele wystąpień przerywanych było komentarzami i uwagami pozostałych radnych. Gdy jedni mówili, inni prawie w ogóle nie słuchali. - Proszę nie komentować i nie przekrzykiwać się przez stół. To przeszkadza i jest niekulturalne - próbował zapanować nad emocjami radnych przewodniczący Marek Bubnowski. Kilka razy przy uciszaniu zgromadzonych zmuszony był do użycia dzwonka. Z sali usłyszał natomiast, żeby przestał świrować. Na niewiele się to zdało. W trakcie dyskusji o kredycie na budowę obwodnicy radna Maria Szydłowska przypominała kolegom z PO ich program wyborczy. Gdy Lech Duławski stwierdził, że to był także jej program, odpowiedziała: - Pan jest chyba głuchy. To nie był mój program, tylko partii. Gdy Duławski nadal przekonywał, odparła: - Pieprzy pan jak Kacper w Boże Ciało. Dzisiejszymi decyzjami przegraliście wybory. Do tego „folkloru lokalnego”, jak skomentował to Bubnowski, dołączył się Sebastian Chojecki. - Gdyby hipokryzja miała nazwisko, to nazywałaby się Duławski - powiedział S. Chojecki. Czarę goryczy przelało niedopuszczenie do głosu Krzysztofa Wróbla, który chciał zabrać głos w sprawie budowy obwodnicy. Przewodniczący rady Marek Bubnowski stwierdził, że zdążył już zamknąć dyskusję i nie pozwolił przedsiębiorcy wypowiedzieć się na temat inwestycji. - Jestem zażenowany tym, co tutaj zobaczyłem - skwitował K. Wróbel. Na koniec głos zabrał jeszcze spokojny i cichy zwykle Zbigniew Leszko. - Chciałbym zaapelować do przewodniczącego, by lepiej panował nad poziomem dyskusji, bo przypomina ona spotkanie w knajpie. Ostatnio biskupi w liście mówili o kulturze języka polskiego. Dbajmy więc o to, co jest naszym wspólnym dobrem - prosił radny Z. Leszko. Wydaje się jednak, że w przedwyborczej gorączce radni jeszcze nie raz zapomną, gdzie są granice dobrego smaku. (mat)
reklama
reklama
|
reklama
reklama
reklama