Dokumenty równie ciekawe jak rzeźbyDokumenty równie ciekawe jak rzeźby |
27.10.2010. Radio Elka, Maciej Iżycki | ||||||||||||||
Dyżurny reporter: Roman Furmaniak był uczestnikiem bitwy nad Bzurą. Tam trafił do niewoli. Jako robotnik przymusowy, wysłany został do Niemiec. Najpierw pracował jako parobek w gospodarstwach w pobliżu obozu, do którego trafił. Pod zarzutem sabotażu zesłany został do pracy w fabryce. W dokumentach, które trafiły do głogowskiego muzeum, są między innymi książeczki pracy![]() Furmaniaka oraz fotografie. Niewiele brakowało, by dokumenty pozostawione przez Romana Furmaniaka i jego żonę zostały zniszczone. Takie są bowiem kanadyjskie przepisy. Udało się je uratować dzięki zaangażowaniu młodej Polki mieszkającej w Kanadzie - Wiktorii Książek. Dzisiaj za tę pomoc podziękował jej prezydent Jan Zubowski. Jak powiedziała nam Wiktoria Książek, uchronienie przed spaleniem dokumentów pozostałych po darczyńcy głogowskiego muzeum, było trudne. - Ciężko rozmawiało się z urzędnikami. Trudno było im zrozumieć, dlaczego te dokumenty są dla nas tak bardzo ważne. Musiałam ich przekonywać, że mają one dla nas wartość historyczną - powiedziała nam Wiktoria Książek. Jak twierdzi Leszek Lenarczyk, dyrektor głogowskiego muzeum, archiwum, które uratowała Wiktoria Książek jest niezwykle wartościowe nie tylko w skali Głogowa. - Jest to rewelacja w skali kraju. Okazało się, że po wojnie funkcjonował w Niemczech obóz UNRY, o którym nie wiedzieli historycy. Nawiązali oni już kontakt z UNRĄ i bezpośrednio od nich będą pozyskiwali informacje na temat funkcjonowania polskiej podstrefy w brytyjskiej strefie okupacyjnej. Pan Furmaniak był szefem jednego z obozów dla polaków, którzy podczas wojny wywiezieni zostali na roboty do Niemiec - opowiada Lenarczyk. Zdaniem dyrektora muzeum, Roman Furmaniak to niezwykle barwna postać, dzięki której można pokazać, jakie były losy Polaków podczas wojny. (mai)
reklama
|
reklama
reklama
reklama