Start Piłka nożna Wygrana, która nie cieszy
Wygrana, która nie cieszyWygrana, która nie cieszy |
03.05.2011. Radio Elka, Leszek Wspaniały | ||||||||||||||
Dyżurny reporter: 667 70 70 60 Dziś w hali przy Dąbrowskiego z awansu mogli się cieszyć piłkarze ze Zduńskiej Woli oraz liczne grono kibiców, które przyjechało za swoją drużynę. Pierwszy mecz Gatta wygrała 5:0 i z takim zapasem przyjechała na rewanż. Jednak już po kwadransie polkowiczanie bliscy byli odrobienia strat z pierwszego spotkania. Znakomicie grający pressingiem gospodarze, szybko zdobyli cztery gole. Kolejno Trznadel, Urbaniak, Nowak i Duvanaev trafiali do siatki bramki gości. Przyjezdnym sprzyjało też szczęście, bo piłka po potężnym strzale Nowakowskiego wylądowała na poprzeczce, a Nowak trafił w słupek. Te okazje zemściły się w 18 min. Miejscowi źle rozegrali rzut rożny. Poszła kontra dwóch na jednego i Gatta strzeliła na 4:1. Riposta TPH była jednak natychmiastowa. Po koronkowej akcji na 5:1 trafił Nowakowski. O czas poprosił trener Gatty i od tego momentu goście również wyszli wysoko pressingiem. Przed przerwą zdołali strzelić drugą bramkę. Po przerwie kibice długo musieli czekać na kolejną bramkę. Znakomicie w bramce gości spisywał się Belichowski. Polkowiczanie niestety szybko, bo w 30 min. złapali pięć fauli i każdy kolejny kończył się przedłużonym rzutem karnym. Zanim jednak do tego doszło Dudka w 32 min. trafił na 6:2. Jednak trzy minuty później Olejniczak z przedłużonego karnego zmniejszył straty do 6:3. O czas poprosił trener Kwiatkowski i od tego momentu miejscowi grali z lotnym bramkarzem. Przewaga w polu przełożyła się na bramkę Nowakowskiego w 36 min. Na 7:3 się jednak skończyło i Gatta mogła w dobrych nastrojach wracać do domu po wywalczeniu awansu do Final Four. - Wyszliśmy bardzo zdeterminowani. Wiedzieliśmy, że mamy bardzo trudne zadanie przed sobą, ale jak pokazał początek meczu rywal był do ogrania. Wierzyliśmy w końcowy sukces. Kto wie jak potoczyłoby się spotkanie, gdybyśmy przy 4:0 wykorzystali okazje stuprocentowe - podsumował Tomasz Trznadel z TPH. - Wysoka przegrana w Zduńskiej Woli miała wpływ na taktykę i przebieg dzisiejszego spotkania. Nas 3:0 czy 4:0 nie satysfakcjonowało. Dalej musieliśmy atakować i się odkrywać, aby odrabiać straty. Niestety nadzialiśmy się na kontry przy dwóch bramkach gości. Trzecią też sami sobie sprokurowaliśmy - powiedział Stanisław Kwiatkowski, trener polkowickiej drużyny. (lw)
reklama
|
reklama
reklama
reklama