Dokąd zmierza "Jeden bilet - jedna taryfa" |
02.03.2012. Radio Elka, Tomek Jóźwiak | ||||||||||||||
Dyżurny reporter: Szumny projekt "Jeden bilet - jedna taryfa" co jakiś czas powraca jak bumerang. Po raz pierwszy mówiono o nim już kilkadziesiąt lat temu. Idea jest szczytna, bo dzięki temu mieszkańcy Zagłębia Miedziowego na jednym bilecie mogliby poruszać się wybranym środkiem lokomocji od Głogowa, przez Polkowice i Lubin aż do Legnicy. Próby realizacji całego projektu kilka lat temu podjęły się władze Lubina. Do tej pory o projekcie było cicho. Do momentu przekazania przez władze powiatu ponad 27 tys.![]() zł na jego realizację. Dotację w wysokości 18 tysięcy podarowała miastu również gmina wiejska Lubin. Czy to oznacza, że teraz w projekcie coś drgnie? Radny powiatu Tadeusz Maćkała ma co do tego wątpliwości. - Rzecz, która mnie bardzo niepokoi, nawet przy wydawaniu niewielkiej sumy pieniędzy to, chyba nie do końca zostały w tej sprawie spełnione warunki fundamentalne już na starcie. Wiadomo, że o tym projekcie mówi się od lat. Cały czas, odkąd pamiętam, wszystko rozbija się o to, że mimo wstępnych, werbalnych deklaracji, najpierw ze strony KGHM, a później spółki Pol - Miedź Trans, okazuje się, że nie ma możliwości korzystania z linii kolejowych będących własnością tej KGHM-owskiej firmy transportowej. Zabrakło podstawowej informacji, czyli choćby pisemnej deklaracji, nie mówię już nawet o jakieś umowie, ale deklaracji, że w ramach tego projektu będzie w przyszłości możliwe korzystanie z linii kolejowych należących do Pol - Miedź Trans. Niestety takiej pisemnej deklaracji nie ma - mówił radny Tadeusz Maćkała. Starosta powiatu Tadeusz Kielan broni całego projektu, choć też przyznaje, że może z tego nic nie wyjść. - Jeden rozkład, jeden bilet i jedna taryfa dla wszystkich rodzajów środków transportowych. Taki jest zamysł całego projektu. Ten projekt ma dać odpowiedź, jacy przewoźnicy wchodzą, już konkretnie z nazwy, nie, że tylko PKS, ale który PKS, czy wszystkie, czy tylko część. Oczywiście, gdyby się okazało w skrajnym przypadku, że nie wszyscy albo ci, którzy by weszli do tego programu nie dają gwarancji, że będzie on efektywny ekonomicznie a przede wszystkim korzystny dla pasażerów, to jest to możliwe, że z tego projektu nic nie będzie. Taka możliwość też jest, ale nikt takiego założenia nie przyjmuje, a tym bardziej na podstawie wiedzy, jaką dziś posiadamy wiemy, że ponad 90 procent firm komunikacyjnych, jeśli chodzi o transport kolejowy i autobusowy, chc przystąpić do tego projektu - zaznacza starosta Kielan. (tom)
reklama
|
reklama
reklama
reklama