Chciał ich tylko postraszyć |
28.10.2012. Radio Elka, Tomek Jóźwiak | |||||||||||||||||||
Dyżurny reporter: 667 70 70 60 Do niecodziennego zdarzenia doszło 9 maja na legnickim Zakaczawiu. Tego dnia od rana na podwórku jednej z kamienic 3 kobiety i mężczyzna urządzili sobie na ławce libację alkoholową. Zachowywali się przy tym głośno i wulgarnie. 34-latek wyszedł na zewnątrz zwracając im uwagę, gdy to nie poskutkowało wyjął z szafy karabin typu kałasznikow z załadowanym magazynkiem. Uzbrojony w broń ponownie wyszedł na podwórze oddając serię trzech strzałów w ziemię. Pijane towarzystwo rozpierzchło się w różnych kierunkach, a 34-latek jak gdyby nigdy nic, poszedł do sąsiadki na kawę. Przestraszeni ludzie powiadomili policję. Mężczyzna został wkrótce zatrzymany, sam też był pijany, w jego organizmie stwierdzono 3,4 promila alkoholu. - Ten mężczyzna przeprosił za swoje zachowanie przyznając się do popełnienia przestępstwa, wyraził skruchę. Do Legnicy przyjechał kilka miesięcy wcześniej, pracował i mieszkał u swojej partnerki życiowej. Przez ostatnie kilka dni nie mógł pójść do pracy z uwagi na chorobę. Feralnego dnia, na tym podwórzu, gdzie zamieszkiwał, od rana spożywano alkohol. Dochodziły stamtąd odgłosy, krzyki, wrzaski, które mu przeszkadzały. Jak wyjaśnił, nie wytrzymał nerwowo, zszedł na dół i oddał trzy strzały w ziemię z broni, którą posiadał nielegalnie. Mając na uwadze to, że mężczyzna przyznał się do winy oraz okoliczności działania i wagę zarzutów, prokurator uznał, że w tym przypadku wystarczające będą wolnościowe środki zapobiegawcze i zastosował wobec tego mężczyzny dozór policyjny oraz poręczenie majątkowe w wysokości 3 tysięcy złotych - przypomina Liliana Łukasiewicz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Legnicy. 34-latek wyjaśnił, że kałasznikowa, za którego zapłacił 700 euro, pozyskał od nieznanego mu obywatela Słowacji na przejściu granicznym w Mniszku. Na karabin nie miał pozwolenia. Dlatego Stanisławowi W. postawiono zarzut nielegalnego posiadania broni oraz 6 sztuk amunicji oraz narażenia czworga osób na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub doznania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Za popełnienie tych przestępstw grozi kara od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności. Mając jednak na uwadze przyznanie się do winy i wyrażenie skruchy, prokurator zgodził się na dobrowolne poddanie się karze przez tego mężczyznę. Uzgodniono z nim karę łączną 3,5 roku więzienia w zawieszeniu na 7 lat i 4,5 tys. zł grzywny. Teraz decyzję podejmie Sąd Rejonowy. (tom)
reklama
|
reklama
reklama
reklama