Okradał sąsiadów, bo musiał z czegoś żyć |
23.05.2013. Radio Elka, Tomek Jóźwiak | ||||||||||||||
Dyżurny reporter: 667 70 70 60 Do każdej próby włamania Waldemar K. skrupulatnie się przygotowywał, w jego działaniu nie było żadnego przypadku. - Obserwował, kiedy sąsiedzi opuszczają mieszkanie. Wchodził do domu w momencie, gdy kobieta wychodziła do pracy, a mężczyzna wychodził karmić zwierzęta, ponieważ prowadził gospodarstwo rolne. Zamek w drzwiach rozkręcał za pomocą śrubokręta i kombinerek. Potem wyciągał pieniądze, które były chowane w saszetkach, torebkach, a nawet w dzbankach. Jednorazowo nie zabierał wszystkich pieniędzy, by domownicy nie zorientowali się w braku gotówki - mówi Liliana Łukasiewicz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Legnicy. Do jednego i tego samego mieszkania złodziej włamał się kilkadziesiąt razy. Kradzież pieniędzy zauważył znajomy z Niemiec, który odwiedził właścicieli gospodarstwa. - Wtedy małżeństwo zgłosiło podejrzenie kradzieży na policji. Funkcjonariusze zaczaili się na złodzieja w mieszkaniu właścicieli domu. Mężczyzna został zatrzymany na gorącym uczynku w momencie, gdy wszedł do mieszkania i wyciągnął z portfela 350 złotych. Przyznał się do winy, stwierdził, że stracił pracę, nie miał się z czego utrzymać, dlatego postanowił okradać swoich sąsiadów. Wyraził skruchę i zobowiązał się do naprawienia szkody, dlatego prokurator zgodził się, by oskarżony w tej sprawie skorzystał z dobrodziejstwa dobrowolnego poddania się karze - dodaje prokurator Łukasiewicz. Z mężczyzną uzgodniono karę dwóch lat więzienia w zawieszeniu na pięć lat, grzywnę w wysokości 2 tys. zł i zwrot sąsiadom całej skradzionej sumy. (tom)
reklama
|
reklama
reklama
reklama