Bili drewnianą pałką, ciągnęli go po ziemi za samochodem |
09.07.2013. Radio Elka, Tomek Jóźwiak | ||||||||||||||
Dyżurny reporter: 667 70 70 60 Do zdarzenia doszło pod koniec stycznia tego roku. W okolice posesji, w której mieszkał poszkodowany mężczyzna, podjechał biały volkswagen bus, z którego wysiadło trzech mężczyzn. Wśród nich był oskarżony Jan K. Sprawcy wtargnęli na posesję, złapali domownika i wrzucili go do części transportowej auta i uciekli w kierunku lasu. Podczas jazdy bandyci bili swoją ofiarę drewnianą pałką, kopali po całym ciele. Na koniec wyciągnęli mężczyznę z samochodu i ponownie zadawali mu silne ciosy. Napastnicy zażądali zwrotu rzekomo skradzionej przez pokrzywdzonego partii marihuany lub oddania 300 tys. zł. Gdy poszkodowany stwierdził, że o żadnych narkotykach nic nie wie, sprawcy zawieźli go w inne zalesione miejsce ponownie wyżywając się na nim. W trakcie całego zajścia najbardziej aktywny był Jan K. Wówczas też skrępowano pokrzywdzonemu nogi linką holowniczą, po czym kilkadziesiąt metrów ciągnięto go po ziemi za samochodem. Potem mężczyznę znów wrzucono do auta i przewieziono w okolice Pątnowa, gdzie został wypchnięty z pojazdu. Skatowany mężczyzna doszedł do najbliżej posesji, gdzie gospodarze powiadomili rodzinę i wezwali pogotowie ratunkowe. Pokrzywdzony doznał rozległych i poważnych obrażeń ciała. - W toku śledztwa ustalono, iż jednym ze sprawców uprowadzenia jest Jan K. Ustalono też, że jego ojciec jest właścicielem białego samochodu marki VW T4. W czasie oględzin w aucie ujawniono szereg śladów biologicznych, które po przeprowadzeniu badań genetycznych okazały się pochodzić od pokrzywdzonego. Janowi K. przedstawiono zarzut pozbawienia wolności pokrzywdzonego połączonego ze szczególnym udręczeniem. Mężczyzna został na wniosek prokuratora tymczasowo aresztowany. Przesłuchany w charakterze podejrzanego Jan K. nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu. Nie pamiętał co robił 25 stycznia br. Przyznał, że busa użytkuje cała rodzina. Twierdził, że nie zna pokrzywdzonego i został przez niego pomówiony - mówi Liliana Łukasiewicz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Legnicy. 30-latek będzie sądzony jak za popełnienie zbrodni. Grozi mu kara od 3 do 15 lat pozbawienia wolności. (tom)
reklama
|
reklama
reklama
reklama