Zatrzymano skazanego za porwanie i sprzedanie własnego dziecka |
13.09.2013. Radio Elka, Tomek Jóźwiak | ||||||||||||||||||
Dyżurny reporter: 667 70 70 60 To była jedna z najbardziej dramatycznych historii kryminalnych współczesnej Legnicy. W lipcu 1994r. Robert Bielawski uprowadził swoją 2-letnią wówczas córkę Monikę, by sprzedać ją przygodnie poznanym ludziom. Choć ojciec dziecka podawał różne wersje tamtego zdarzenia, prokuratura nie miała najmniejszej wątpliwości, że tak właśnie się stało. Po porwaniu Bielawski zbiegł z kraju. Odnaleziono go cztery lata później na terenie Austrii. Na rozpoczęcie procesu czekał w areszcie. Po upływie tymczasowego zatrzymania, Bielawski wyszedł na wolność i ponownie uciekł z Polski. Organy ścigania wysłały za nim międzynarodowy list gończy. Po kilku latach sam zgłosił się na policję, a sąd wydał mu żelazny list gwarantujący mu pozostanie na wolności i odpowiadanie przed sądem z wolnej stopy. Proces oskarżonego ojca, o uprowadzenie i sprzedaż własnego dziecka, rozpoczął się w 2008r. Sąd Okręgowy w Legnicy skazał Bielawskiego na karę 15 lat więzienia. Wrocławski Sąd Apelacyjny podtrzymał orzeczenie sądu niższej instancji. Do czasu uprawomocnienia się wyroku skazany ojciec Moniki mógł pozostawać na wolności. Gwarantował mu to bowiem wydany wcześniej list żelazny. Gdy wyrok nabrał mocy, Robert Bielawski "rozpłynął się w powietrzu". Policja w całej Europie szukała go od 2009r. Wczoraj mężczyzna został zatrzymany na terenie Austrii. Do dziś jednak nie wiadomo, co stało się z porwaną w 1994r. 2-letnią wówczas Moniką Bielawską. Według jednej relacji dziewczynka nie żyje, według innych - pod innym już nazwiskiem mieszka z nową rodziną. Być może ujęcie Bielawskiego pozwoli rozwikłać tę tajemnicę. Sąd zezwolił na publikację wizerunku i danych osobowych Roberta Bielawskiego. (tom)
reklama
reklama
|
reklama
reklama
reklama