Po pożarze na ulicę?O nocleg dla ofiary pożaru zadbał Krzakowski |
03.09.2015. Radio Elka, Marzena Machniak | |||||||||||||||||||
Dyżurny reporter: 667 70 70 60 W czwartek 3 września po 13.00 do Urzędu Miasta w Legnicy przyszła zapłakana kobieta. Jak się okazało wraz ze swoim dzieckiem nie ma gdzie się podziać. Jej mieszkanie zostało mocno zalane wodą, gdy gaszono pożar u sąsiada u góry. Przypomnijmy, że w wyniku pożaru z 1 na 2 września przy ulicy Powstańców Śląskich w Legnicy z budynku ewakuowało się 20 osób, a pięciu kolejnym pomoc niosła straż pożarna. Po zdarzeniu większość znalazła dach nad głową. Przydzielono dwa lokale zastępcze. Wioleta Łupkowska - Surma jedną noc spędziła kątem u rodziny. Więcej takiej możliwości nie ma. W czwartek okazało się, że kobieta nie może wrócić do mieszkania. Nie ma tam prądu, a wszystko jest mokre. Po wizji lokalnej w budynku okazało się, że na lokal zastępczy nie może liczyć. - Po wizji pani do mnie powiedziała, że proponowano lokale zastępcze a ja nie wyraziłam zgody. Podobno były do zaoferowania w dniu pożaru, ale mnie to ominęło. Nie było czegoś takiego, że nie wyraziłam zgody. Były tylko dwa i to wszystko - mówi Wioleta Łupkowska - Surma. Załamana legniczanka udała się do Urzędu Miasta w Legnicy licząc na pomoc magistratu. - Oczekuje czegoś, żeby mi dali, żebym mogła się z dzieckiem gdzieś przespać, umyć się i puścić dziecko do szkoły. Chce, żeby moje dziecko miało gdzie odrobić lekcje - płakała jeszcze po 13.00 załamana legniczanka. Reakcja prezydenta Tadeusza Krzakowskiego była błyskawiczna. Już przed 15.00 było wiadomo, że w pierwszą noc miasto zapewni kobiecie z dzieckiem nocleg w hotelu. Jeśli okaże się, że prądu nada nie będzie można podłączyć, a lokal wciąż nie będzie się nadawał do zamieszkania, pani Wioleta jak gwarantuje magistrat nie zostanie na ulicy. Będzie miała zapewniony dach nad głową.
reklama
reklama
|
reklama
reklama
reklama