Kulhawik: Po zmroku strach było wychodzićMedale w deblu i drużynówce |
30.09.2015. Radio Elka, Leszek Wspaniały | ||||||||||||||||||
Dyżurny reporter: 667 70 70 60 Od kilku już lat tenisistami kategorii „Sprawni Razem” opiekuje się A. Kulhawik. |Tym razem do Ekwadoru zabrał Dorotę Wiśniewską i Kamilę Grzebińską. - Z igrzysk każda z dziewczyn przywiozła dla Polski po dwa brązowe medale zdobyte w deblu i w konkurencji drużynowej - opisuje trener. Rywalizację wygrały Australijki, a drugie były zawodniczki z USA. - Nasze dziewczyny dzielnie zniosły długą 16-godzinną podróż samolotem oraz wysokie temperatury panujące w Ekwadorze. Mieszkaliśmy w bardzo ubogiej dzielnicy, w skromnych warunkach. Wyżywienie było bardzo słabe jak dla sportowców. Również organizacja pozostawiała wiele do życzenia. Dwa razy zmienialiśmy hotel, a na dwie ostatnie doby nas wyproszono, bo organizator nie zapłacił. Po negocjacjach, pozostawiono nas w hotelu, ale bez wyżywienia - mówi trener reprezentacji. Plusem było to, że mecze rozgrywano na kortach o wysokim standardzie. Po zawodach jednak nie było już tak różowo. - Wracaliśmy do hotelu i byliśmy zdani na siebie. Wieczorem szybko robiło się ciemno i strach było wychodzić na ulice. Zróżnicowanie społeczne było w tej okolicy bardzo duże. Z okien hotelu widzieliśmy wiele ubóstwa i biedy. Natomiast w drugiej części miasta, gdzie były korty tenisowe, przepych, luksusy oraz piękne domy z basenami i boiskami do różnych gier. Robiło to wrażenie - opisuje A. Kulhawik. - Wprawdzie wróciliśmy z medalami, ale wrażenia nie do końca były pozytywne - kończy szkoleniowiec. (foto: arch. A. Kulhawika)
reklama
|
reklama
reklama
reklama