Firma Mine Master pokazała hale produkcyjneMaszyny górnicze. Od projektu do wykonania |
17.05.2018. Radio Elka | ||
Dyżurny reporter: Hale produkcyjne mieszczą się w Wilkowie koło Złotoryi, na terenie dawnych Zakładów Górniczych Lena. Są otoczone lasem i ciszą, dopiero po wejściu do środka słyszy się dźwięk wierteł, silników i metalu.![]() Firmę poznajemy z kilku perspektyw. Jako pierwszy o zakładzie produkcyjnym opowiada Witold Hnat, dyrektor ds. sprzedaży. - Montaż naszych maszyn odbywa się w gniazdach. Stawiamy ramy i na nich dobudowujemy inne komponenty - wyjaśnia. - Montaż jest czysty, czyli po pomalowaniu elementów na biało nie prowadzimy już szlifowania czy spawania, żeby nie zniszczyć tej powłoki. Uzbrajamy ramy w komponenty, czyli pompy, zawory, silniki, rozdzielacze, owężownie itp. Staramy się unifikować urządzenia. Wiele z nich ma podobny typ podwozia, bo jeżeli klient zdecyduje się na nasze maszyny, to później łatwiej mu je serwisować. Dla nas to też jest in plus, bo zainwestowaliśmy w badania oraz technologie i później to tylko rozwijamy, wykorzystujemy w różnych konfiguracjach - mówi dyrektor. ![]() Jeżeli chodzi o KGHM, to dla polskiego giganta firma robi specjalnie maszyny. Dlaczego? Wymusza to przede wszystkim sposób prowadzenia wydobycia złóż. Wozy wiercące czy kotwiące są o wiele niższe. Takie maszyny widzimy na stanowiskach produkcyjnych. Są one wyposażone w klimatyzowane kabiny dla operatora oraz w ochronę przeciwko siarkowodorowi i innym gazom, będącym ostatnio sporym problemem w kopalni. Na początku jednak maszyna musi zostać zaprojektowana. Biuro jest tuż obok hali, to tam pracuje cały zespół projektantów i główny konstruktor Leszek Ostapów. - Projekt powstaje w konsultacji z użytkownikiem. Wszystko jest zrobione w 3D, aby można było zobaczyć maszynę z każdej strony. W całym procesie bierze udział kilkanaście osób, między innymi elektrycy, programiści, hydraulicy. Na przygotowanie nowej maszyny potrzebujemy około 2-3 tysięcy roboczych godzin konstrukcyjnych - przyznaje konstruktor. - Dzięki temu, że mamy ponad sto osób zatrudnionych w serwisie w KGHM-ie, to wiemy też, co należy ulepszać i poprawiać, aby maszyny były dostosowane do warunków. Na koniec udajemy się do ostatniej, trzeciej hali produkcyjnej - tam spotykamy Bogusława Regulskiego, pełnomocnika zarządu. - Rozmawiamy z KGHM-em, żeby na bieżąco spełniać ich wymagania. Teraz stoimy przed maszyną wiercącą dla kopalni Lubin. Ta maszyna ma trzy komputery, co ma ułatwić pracę operatorowi i serwisowi. Można na przykład wyczytać, ile otworów i ile metrów wywierciła. Naszym zadaniem jest wyprodukowanie maszyny, która da bezpieczeństwo operatorowi, da odpowiednią wydajność i po trzecie - musi być niezawodna. Na tym się skupiamy - mówi. ![]() Maszyny po montażu są sprawdzane poza halami produkcyjnymi. Na specjalnych stanowiskach są przygotowane bryły granitu. Jeżeli wóz zda egzamin, to wysyła się go do kopalni. Na przestrzeni ostatnich 25 lat Mine Master dostarczyła do KGHM-u około 800 maszyn, a ponad 200 jest obecnie w eksploatacji. Co oprócz sprzętu i wozów zwraca uwagę osoby z zewnątrz? W firmie wszyscy się znają, mówią do siebie po imieniu, a trzeba zaznaczyć, że w Mine Master w Złotoryi pracuje prawie 160 osób. Półtora roku temu otwarto nową siedzibę serwisu w Polkowicach, gdzie zatrudnionych jest kolejnych 112 osób. Szefostwo Mine Master kierując się zasadą "szczęśliwy pracownik, to dobry pracownik" dba o swoich ludzi - rotacja zatrudnienia jest bardzo mała, w firmie pracują całe rodziny, a do tej pory najdłuższy staż pracy wyniósł 46 lat. |
reklama
reklama
reklama