Kłopotów kartą przetargową w wyborczej walceBiałkowski kontra Kielan |
03.10.2018. Radio Elka, Tomek Jóźwiak | |||||||||||||||||||||||||||
Dyżurny reporter: ![]() Na konferencji prasowej Białkowski zarzucił wójtowi Kielanowi, że nie zrobił nic w sprawie pozbycia się wysypiska odpadów w Kłopotowie. - Starosta zorganizował spotkanie, na którym byli komendanci policji i straży pożarnej, był też wójt Kielan, który obiecywał, że zamontuje przy wysypisku monitoring, żeby więcej samochodów z nielegalnymi śmieciami nie wjeżdżały na ten teren. Wójt dwukrotnie to obiecywał, nie dotrzymał słowa, bo do dziś nie ma tam monitoringu, który ułatwiłby pracę policji. Dlaczego wójt ciągle czeka i nic z tym nie robi? Może wydaje mu się, że sprawa zostanie sama rozwiązana lub ktoś zrobi to za niego. Wójt jest zobligowany do tego, że ma usunąć to składowisko. Wójt może wydać postanowienie zastępcze, dzięki czemu będzie mógł wdrożyć procedurę - mówi Marcin Białkowski. Kandydat Bezpartyjnych Samorządowców przytoczył dane, z których wynika, że likwidacja składowiska w Kłopotowie może pochłonąć od 8 do 11 mln zł i jako przyszły wójt chciałby zdobyć te pieniądze wspólnie z prezydentem Lubina i starostą powiatu. - Rzeczywiście jest to ogromny koszt i zdajemy sobie sprawę, że sama gmina Lubin nie udźwignie takiego ciężaru, dlatego będę w tej sprawie współpracował z prezydentem Lubina i starostą powiatu. Razem pozyskamy środki zewnętrzne na likwidację nielegalnego wysypiska odpadów w Kłopotowie - deklaruje Białkowski. Władze gminy Lubin przypominają, że w sprawie tego wysypiska prowadzone jest postępowanie administracyjne, którego celem jest naprawienie błędu starostwa, jakim było wydanie pozwolenia na budowę tej inwestycji. - Po cofnięciu zezwolenia, spółka R-POWER zobowiązana była do zabrania odpadów, co wynika z przepisów ustawy o odpadach, ale tego nie zrobiła. Starostwo powinno wówczas wszcząć postępowanie egzekucyjne i wymusić usunięcie zgromadzonych tam odpadów, a gdyby i to nie przyniosłoby skutku - powinno usunąć odpady na własny koszt w ramach wykonania zastępczego. Tak się jednak nie stało, a dziś gmina Lubin ponosi konsekwencje zbyt pochopnie podjętej przez starostwo zgody na powstanie wysypiska. Dla mieszkańców Kłopotowa i okolicznych miejscowości najważniejszy jest fakt, że przeprowadzone tam liczne kontrole wykazały, że gromadzone tam odpady nie są zaliczane do odpadów niebezpiecznych. Oczekujemy na stanowisko kancelarii prawnej, które wkrótce pozwoli ostatecznie zakończyć sprawę nielegalnego składowiska odpadów w Kłopotowie - mówi Maja Grohman, rzeczniczka wójta gminy Lubin. Przedstawiciele gminy Lubin nie mają żadnych wątpliwości, że sprawa składowiska odpadów w Kłopotowie stała się kartą przetargową w politycznej walce otoczenia prezydenta Lubina i Bezpartyjnych Samorządowców. - Gdy brakuje merytorycznych argumentów sięga się po populistyczne hasła i atakuje politycznych kontrkandydatów. Tak jest w przypadku jednego z kandydatów na wójta gminy Lubin, który wytacza działa nie tylko w stronę politycznych adwersarzy, ale także pracowników Urzędu Gminy, bo to oni od kilku lat robią, co mogą, by naprawić błąd popełniony przez obecnego starostę Adama Myrdę, który w 2014r. wydał pozwolenie na budowę wysypiska odpadów w Kłopotowie. Ubolewać można jednak nad faktem, że ludzie związani z prezydentem Lubina i starostą lubińskim tak chętnie wypowiadają się na temat składowiska odpadów w Kłopotowie, a nie recepty ma swoją własną dolegliwość, jaką jest miejskie wysypisko odpadów. Smród, który zalewa miasto i gminę Lubin, sprawia, że ludzie zaczynają się wstydzić faktu, że tu mieszkają. Przypomnijmy wysypisko zarządzane jest przez spółkę MUNDO, w której 100 procent udziałów ma Prezydent Miasta Lubina - dodaje na koniec Maja Grohman.
reklama
reklama
reklama
|
reklama
reklama
reklama