Kierowca i diagnosta stanęli przed sądemJechali do pracy, zginęli w wypadku |
18.03.2019. Radio Elka, Tomek Jóźwiak | ||||||||||||||||||
Dyżurny reporter: ![]() W czasie prowadzonego postępowania śledczy ustalili, że bezpośrednią przyczyną tragedii było oderwanie się od mercedesa sprintera przyczepy, która z pełnym impetem uderzyła w busa jadącego w przeciwnym kierunku. Powodem były tzw. luzy układu sprzęgającego samochód z przyczepą. Prokuratura posiłkowała się opiniami biegłych z zakresu techniki samochodowej oraz rekonstrukcji wypadków drogowych. Okazało się, że przyczepa w ogóle nie powinna być dopuszczona do ruchu. - Oskarżony kierowca mercedesa Bartosz W. nabył niesprawną przyczepę samochodową, bez ważnego badania technicznego. By móc ciągnąć przyczepę samochodem, dokonał przerobienia jej zaczepu. Następnie dokonywał kolejnych jej napraw, które nie dawały podstaw do dopuszczenia tego pojazdu do ruchu. Kiedy oskarżony udał się na stację diagnostyczną w Nowej Soli w celu uzyskania zaświadczenia dopuszczającego ją do ruchu, pierwszy diagnosta odmówił podbicia badania. Bartosz W. wrócił jednak na tą samą stację diagnostyczną, na której inny już diagnosta wydał mu zaświadczenie o pozytywnym wyniku badań technicznych tej przyczepy i tym samym dopuścił ją do ruchu - przypomina Lidia Tkaczyszyn, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Legnicy. Dwa tygodnie później Bartosz W. wyjechał z niesprawną przyczepą w drogę z Zielonej Góry do Poronina. Na wysokości zjazdu w kierunku Szklar Górnych na serwisówce budowanej S3 doszło do tragedii. Wskutek wypadku na miejscu zginęło trzech górników Polskiej Miedzi, a 12 innych osób zostało ciężko rannych. Bartosz W. odpowiada przed sądem za nieumyślne sprowadzenie katastrofy w ruchu lądowym, natomiast diagnoście Piotrowi P. postawiono zarzut dopuszczenia do ruchu niesprawnej przyczepy.
reklama
|
reklama
reklama
reklama