Odpowiedzą za handel ludźmi |
17.01.2013. Radio Elka, Tomek Jóźwiak | ||||||||||||||
Dyżurny reporter: 667 70 70 60 Oskarżeni to 36-letni Rumun Nikolae L., jego żona 30-letnia Polka Kamila L. i brat Nikolae - 32-letni Ioan L. Cała trójka zwerbowała 28 obywateli Rumunii, w tym czworo małoletnich, do pracy. Na początku deklarowali im godziwą zapłatę i komfortowe warunki bytowe. Obiecany raj szybko zamienił się w wieloletni koszmar. - Na miejscu okazało się, że były to pokoje od kilku do kilkunastoosobowych, że kobiety w różnym wieku musiały mieszkać z innymi mężczyznami w tych samych pokojach, w budynku, w którym mieszkali w ogóle nie było ciepłej wody, wstawali codziennie o 3, 4 rano, jeździli na bazary, gdzie handlowali butami. Pracowali pod nadzorem osób, które z nimi tam jeździły, odbierały im także utarg. Pokrzywdzeni pracowali po kilkanaście godzin dziennie. Wracali do Ścinawy, musieli sami przygotowywać sobie posiłki, odebrano im dokumenty osobiste, ograniczano im możliwość swobodnego wychodzenia z posesji, zabroniono wszelkie kontakty z osobami z zewnątrz - mówi Liliana Łukasiewicz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Legnicy. Koszmar bezprawnie przetrzymywanych ludzi, zmuszanych do ciężkiej niewolniczej pracy, trwał prawie siedem lat. Cała sprawa wyszła na jaw po ucieczce dwóch Rumunów, których zatrzymano na dworcu kolejowym w Krakowie. Wtedy wyznali, co tak naprawdę wydarzyło się w Ścinawie. Oskarżeni nie przyznali się do winy. Twierdzili, że nikt do pracy nie był zmuszany, co więcej - nawet sami pomagali swoim rodakom dając im możliwość stałego zatrudnienia. Handel ludźmi traktowany jest jako zbrodnia. Za taki czyn grozi kara od 3 do 15 lat pozbawienia wolności. (tom)
reklama
|
reklama
reklama
reklama