Rezerwowi ratują Zagłębie przed kompromitacją

Dyżurny reporter: 667 70 70 60

Ostatni pojedynek obu drużyn zakończył się gładkim zwycięstwem Zagłębia 3:1. Mecz był wówczas gwoździem do trumny Lechii, ponieważ przypieczętował jej spadek z Ekstraklasy. Obecny sezon lepiej rozpoczęli Miedziowi, którzy po trzech spotkaniach mieli na swoim koncie 4 punkty, a gdańszczanie zaledwie jeden.

Spotkanie miało dość chaotyczny przebieg. Gra była rwana, brakowało pomysłu na skonstruowanie składnej akcji, a próby strzałów w większości przypadków były niecelne. Pierwsza celna próba w wykonaniu piłkarzy Zagłębia miała miejsce w 12. minucie. Kurminowski urwał się rywalom podczas dośrodkowania i oddał strzał głową. Piłkę wyłapał bramkarz Lechii. Sytuacja odwróciła się i ospałość obrońców mogła wykorzystać drużyna gospodarzy. Napastnik Tomas Bobcek dobrze ustawił się w polu karnym, dzięki czemu oddawał strzał z kilku metrów, mając przed sobą wyłącznie Dominika Hładuna, lecz Słowak posłał piłkę na trybuny. Pod koniec pierwszej połowy indywidualnym rajdem popisał się Conrado. Brazylijczyk atakował lewym skrzydłem i spróbował zaskoczyć bramkarza Miedziowych mocnym strzałem, ale minimalnie przestrzelił. Swoją okazję miał również Tomasz Pieńko. Piłkarz Zagłębia otrzymał podanie od Makowskiego i oddał strzał z dystansu. Piłka toczyła się po murawie i minimalnie minęła słupek.

Katastrofalnie dla Miedziowych rozpoczęła się druga połowa. Zaczęło się od niecelnego podania Hładuna do Orlikowskiego. Piłkarze Zagłębia nie zrozumieli się i futbolówkę przejął Chłań. Ukrainiec podaniem górą obsłużył Bobcka, który wyminął interweniującego bramkarza i strzelił na 1:0. Po straceniu bramki lubinianie zaczęli grać odważniej, jednak to piłkarze Lechii kontrolowali przebieg spotkania. W 70' mogło być nawet 2:0, drugi raz Hładuna pokonał Bobcek, ale tym razem nie przypilnował pozycji i sędzia liniowy zasygnalizował pozycję spaloną. Chwilę później szczęście ponownie uśmiechnęło się do Miedziowych. Wójtowicz miał wyśmienitą okazję do strzelenia gola, lecz okropnie przestrzelił. Zagłębie zamiast atakować i próbować wywalczyć chociaż remis, musiało bronić się przed stratą kolejnych goli. Waldemar Fornalik nie miał nic do stracenia i postanowił za jednym razem zmienić trzech piłkarzy. Trener miał nosa, bo Radwański z Sejkiem szybko odpłacili się bramką na 1:1. Polak zagrał podaniem po ziemi do Czecha, a ten bez problemu pokonał bramkarza Lechii. Dla Sejka był to pierwszy gol w Ekstraklasie. Napastnik rozochocił się i pod koniec spotkania ponownie oddał celny strzał, który tym razem został sparowany przez bramkarza drużyny gospodarzy.

W następnej kolejce Miedziowi podejmą Lecha Poznań. Początek sobotniego spotkania na KGHM Zagłębie Arenie o 17.30.

 

reklama