Start Piłka nożna Postraszyli Bogdankę. Wstydu nie ma
Miedź Legnica - Górnik Łęczna 2:3Postraszyli Bogdankę. Wstydu nie ma |
09.08.2016. Radio Elka, Tomek Jóźwiak | ||||||||||||||||||
Dyżurny reporter: 667 70 70 60 Obaj trenerzy wyraźnie dali wypocząć niektórym swoim zawodnikom z podstawowego składu. Trener Ryszard Tarasiewicz nawet nieco pokombinował z ustawieniem, desygnując do gry od pierwszej minuty Gorskiego, Cierpkę, Łuszkiewicza, Chrzanowskiego czy Trifonova. Także szkoleniowiec Górnika wystawił mocno rezerwową jedenastkę. Szybko jednak okazało się, że będzie to mecz walki i już pierwsze minuty udowodniły, że kibiców czekały nie lada emocje. Miedzianka szybko straciła bramkę, bo już w 4. min. pozostawiony bez opieki Ubiparip pokonał Sapelę. Odpowiedź legniczan była natychmiastowa. W 10. min. Chrzanowski został powalony w polu karnym i sędzia słusznie podyktował rzut karny. Jedenastkę na gola zamienił Forsell. W 24. min. arbiter podyktował kolejny rzut karny, tym razem dla gości. Golkiper Miedzi świetnie jednak wyczuł Jareckiego. Tuż po zmianie stron Górnik objął prowadzenie po golu Poźniaka, a 20 minut później padła trzecia bramka dla gości autorstwa Śpiączki. Legniczanie próbowali gonić wynik. W 81. min. Forsell - w swoim stylu - popisał się atomowym uderzeniem z 35 metrów i Miedzianka złapała kontakt z rywalem. Do końca meczu kibice obejrzeli niesamowite widowisko. Legniczanie przyparli Górnika do muru. Najpierw strzał Midzierskiego wybronił Małecki, ale do piłki dopadł Bartczak i strzałem głową doprowadził do wyrównania, ale... sędzia tej bramki nie uznał, bo dopatrzył się pozycji spalonej. Chwilę potem wprowadzony niedawno Oskar Martinez trafił w poprzeczkę, a na dokładkę Forsell piekielnie mocnym strzałem znów próbował zaskoczyć golkipera Górnika, lecz tym razem Małecki był na posterunku. Obaj trenerzy musieli bardzo przeżyć ostatnie minuty tego spotkania, bo na pomeczowej konferencji byli wyjątkowo małomówni. - Nie nadaję się teraz do wygłaszania jakichkolwiek opinii pomeczowej, dziękuję chłopakom za walkę i zwycięstwo. Wracamy do Łęcznej i gramy dalej w Pucharze - skwitował szkoleniowiec Łęcznej, Andrzej Rybarski. - Dziękuję moim zawodnikom za postawę na boisku. Jesteśmy dopiero po drugiej kolejce ligowej i szansę dzisiaj dostali zawodnicy, którzy grali dotychczas w mniejszym wymiarze czasowym i jestem zadowolony z ich postawy. Oczywiście chcieliśmy awansować, myślę, że mecz mógł się podobać. Przegraliśmy dzisiaj mecz, ale nie można mieć pretensji do zawodników - ocenił Ryszard Tarasiewicz. Jutro swój pierwszy mecz w Pucharze Polski zagrają piłkarze KGHM Zagłębia Lubin, którzy o dalszą przepustkę powalczą z Bytovią Bytów.
reklama
|
reklama
reklama
reklama