Start Piłka nożna Wreszcie Bóg się do nas odwrócił
KGHM Zagłębie Lubin - Cracovia 2:2Wreszcie Bóg się do nas odwrócił |
01.05.2017. Radio Elka, Tomek Jóźwiak | |||||||||||||||||||||||
Dyżurny reporter: 667 70 70 60 Wstyd, żenada, piach, równia pochyła - zapewne tak dzisiaj wyglądałyby medialne tytuły z relacji dzisiejszego meczu w Lubinie, gdyby nie dwie minuty, które wstrząsnęły Cracovią. Przez niemal całe spotkanie Zagłębie w swojej grze nie pokazało nic wielkiego ani porywającego. W postawie Cracovii zresztą też szału nie było, ale goście mieli swoje "pięć minut", które wykorzystali z zimną krwią i do przerwy prowadzili już 2:0. Przy pierwszej bramce ewidentnie zawinił Małkowski, który nie widząc czemu wypuścił piłkę z rąk wprost na głowę Mateusza Szczepaniaka. Snajper Cracovii nie zwykł marnować takich sytuacji. Kilka minut później Damian Dąbrowski przedarł się w pole karne, dograł idealnie do Krzysztofa Piątka i były gracz Zagłębia pokonał Małkowskiego. Po zmianie stron piłkarze Piotra Stokowca musieli postawić wszystko na jedną kartę. W 54. min. gospodarze oddali pierwszy celny strzał na bramkę gości! Gdy nieuchronnie zbliżał się koniec meczu, Cracovia powoli myślała już o świętowaniu sukcesu i wyjeździe do Krakowa, nagle stało się coś niewiarygodnego. W 90. min. Nespor zaskoczył Sandomierskiego strzałem pod poprzeczkę i było już 1:2. Dwie minuty później w potwornym zamieszaniu w polu karnym Cracovii, piłkę wyłuskał Guldan i strzelił na bramkę. Dawno tak piłkarze Zagłębia nie cieszyli się z gola. Lubinianie zremisowali przegrany mecz, a Pasy mają czego żałować. Zresztą na pomeczowej konferencji prasowej, trener gości, Jacek Zieliński nie przebierał w słowach. - Powiem krótko, zremisowaliśmy wygrany mecz, trzeba się k... walnąć głową w ścianę i zastanowić się, bo coś takiego nie może się zdarzyć. To, co wydarzyło się w końcówce, to jest dramat - powiedział krótko szkoleniowiec Cracovii. - Mecz na pewno bardzo trudny, bardzo dziwny, skomplikowaliśmy sobie sami sprawę tracąc w prosty sposób dwie bramki, bo do pierwszego gola nasza gra wyglądała przyzwoicie. Po stracie drugiej bramki wkradła się nerwowość i tak naprawdę niewiele nam już wychodziło. To już są emocje, nerwy, zawodnicy nie potrafili tego opanować. Takiego meczu w swojej karierze trenerskiej jeszcze nie miałem, może dlatego nie potrafię się z tego cieszyć, ale na pewno ten zdobyty punkt w tak dramatycznych okolicznościach jest ważny pod względem mentalnym, może to będzie wreszcie ten moment przełomowy? - skomentował natomiast Piotr Stokowiec, trener Zagłębia. Z dorobkiem 21 oczek Zagłębie umocniło się na 10. miejscu. W najbliższy piątek lubinianie zagrają na wyjeździe z ostatnim Ruchem.
reklama
reklama
|
reklama
reklama
reklama