Zabrali barszcz i opłatekZabrali barszcz i opłatek |
25.12.2007. Radio Elka, Maciej Iżycki | ||||||||||||||
Dyżurny reporter: 667 70 70 60 Mowa tu o podróżnikach z Głogowskiego Klubu Taternictwa Jaskiniowego. Dwa lata temu święta spędzali w łodzi na zatoce Ha Long. Ubiegłoroczne obchodzili w Etiopii. W tym roku dwaj członkowie klubu Mariusz Bartosik i Adam Borysiewicz do wigilijnej wieczerzy zasiedli na dalekiej Jawie, gdzie pojechali by tworzyć nowe drogi wspinaczkowe. - Na pewno są to innego rodzaju odczucia niż te, które towarzyszom podczas wigilii spędzanych w gronie rodzinnym. W tych krajach, w których bywamy, nie ma świątecznych tradycji. Nasze świętowanie ogranicza się często do przełamania się opłatkiem i złożenia sobie życzeń. Zawsze jednak gdzieś w sercach pojawia się jakiś smutek i tęsknota. Myślami jesteśmy zawsze w Polsce - powiedział nam Adam Borysiewicz. Podróżnicy starają się stworzyć sobie chociaż namiastkę świat. Zabierają ze sobą żurek i barszcz w torebkach. Na pierogi, czy choćby uszka do barszczu, brakuje już miejsca w ich ograniczonym do minimum osobistym ekwipunku. - W Etiopii przystroiliśmy nawet tamtejszą choinkę. Jak tylko nadarzyła się okazja, dzwoniliśmy do rodzin, by złożyć życzenia - opowiadał Mariusz Bartosik, w dniu wyjazdu na Jawę. Głogowscy wspinacze nie wiedzieli wówczas jak będą wyglądały ich tegoroczne święta. Zgodnie jednak twierdzą, że na pewno będą ciekawe i egzotyczne, bo dla europejczyków Jawa jest bardzo egzotyczną wyspą. Twierdzą również, że nie zamieniliby wigilii spędzanych w dalekich krajach, na te w rodzinnym gronie. Przynajmniej jeszcze nie teraz. - Kiedyś będę siedział w bujanym fotelu i wspominał jak to kiedyś się podróżowało - twierdzi Mariusz Bartosik. (mai)
reklama
|
reklama
reklama
reklama