Niezła jazdaNiezła jazda |
22.02.2008. Radio Elka, Mateusz Kowalski | ||||||||||||||||||||
Dyżurny reporter: 667 70 70 60 - Prowadzone są dwa odrębne postępowania, ale bliźniaczo do siebie podobne. Oba dotyczą dziwnych i niewłaściwych zasad, na których funkcjonowały szkoły - mówi Wojciech Czerwiński, prokurator rejonowy w Głogowie. Szkoły prowadziły dwie panie o tym samym nazwisku, które są szwagierkami. Nieprawidłowości w obu ośrodkach polegały głównie na tym, że zatrudnieni w nich instruktorzy nie posiadali odpowiednich kwalifikacji. Dodatkowo prokuratura dopatrzyła się wielu niezgodności w dokumentacji obu szkół. Z dokumentów wynikało, że jeden instruktor był w tym samym czasie w dwóch różnych samochodach i w dwóch różnych miejscach prowadził naukę. Jak na razie jedna ze szkół otrzymała zakaz prowadzenia działalności wydany przez starostwo powiatowe, druga - sama przestała funkcjonować. W chwili obecnej oba śledztwa są prowadzone w sprawie a nie przeciwko osobom. Na razie nikomu też nie postawiono zarzutów. Jak dodaje prokurator Czerwiński, na efekty śledztwa trzeba będzie poczekać przynajmniej kilka miesięcy. - Postępowania będą trwały bardzo długo. Będziemy musieli przesłuchać ogromną ilość świadków oraz przejrzeć całą masę dokumentów. Trzeba też określić czy są sfałszowane, czy nie. Być może będzie potrzeba powołania biegłych z zakresu pisma ręcznego - mówi prokurator. Wiele osób, które ukończyły kursy w obu szkołach, w tej chwili nie może otrzymać prawa jazdy. Unieważnione zostały bowiem ich szkolenia, mimo że część z nich już zdała państwowe egzaminy. Osoby pokrzywdzone przez obie szkoły jazdy mogą teraz wytaczać powództwa na drodze cywilnej i nie czekać na rozwiązanie sprawy przez prokuraturę. W całej sprawie dodatkowo może dziwić fakt, że jedna z właścicielek pozwała swoją byłą kursantkę i oskarżyła ją o zniesławienie. Rozprawa odbyła się wczoraj w głogowskim sądzie. W sali rozpraw nie pojawiła się jednak sama właścicielka. Sąd umorzył więc postępowanie. - Przyczyną wydania takiej decyzji był fakt, iż oskarżycielka prywatna nie stawiła się na pierwszy termin rozprawy, pomimo że była o niej powiadomiona. Według przepisów taką sytuację traktuje się jak odstąpienie od oskarżenia. Tak też uznał sąd w Głogowie - wyjaśnia Paweł Pratkowiecki, rzecznik Sądu Okręgowego w Legnicy.(mat)
reklama
reklama
|
reklama
reklama
reklama