Arkadiusz A.: Szwaczki są też winneArkadiusz A.: Szwaczki są też winne |
29.02.2008. Radio Elka, Mateusz Kowalski | ||||||||||||||||||
Dyżurny reporter: 667 70 70 60 Prokuratura zarzuca przedsiębiorcy łamanie praw pracowniczych oraz zatrudnianie „na czarno”. Poszkodowanych w tej sprawie jest 25 pracownic upadłej już firmy, które domagają się zaległych pensji. O swoim byłym pracodawcy nie mają najlepszego zdania. - Pytał nas, czego od niego chcemy, przecież pieniądze są na koncie. Nie mówił tylko na czyim koncie - twierdzą byłe pracownice Unipronu. - Jeśli już się pojawiał w zakładzie, to zawsze z komórką w ręku i nigdy nie miał dla nas czasu - dodają. Jak do tej pory kobiety nie odzyskały większości pieniędzy. Teraz czekają na uprawomocnienie się wyroku sądowego nakazującego wypłatę zajętych przez komornika 25 tysięcy zł na poczet zaległych wynagrodzeń. Oskarżony natomiast tłumaczy się tym, że miał kłopoty rodzinne, dlatego nie dopilnował wszystkich spraw związanych z finansami w swojej firmie. Dodaje, że częściowo winne są też jego byłe pracownice, które odmawiały pracy, co przynosiło jeszcze większe straty. - Gdy przeniosłem produkcję do Głogowa, miałem umierającego ojca. Dlatego nie byłem w stanie przypilnować zakładu. Nie mogłem być na miejscu, więc wynająłem nadzór. Nie podołał jednak swoim zadaniom - opowiada Arkadiusz A. Dotarły do niego informacje, że szwaczki odeszły od maszyn. Nie mógł jednak nic wtedy zrobić. - Wina leży po obu stronach. Po pierwsze powinienem był wcześniej zamknąć zakład. Po drugie szwaczki nie powinny były odmawiać pracy, kiedy zakład przynosił straty, gdyż to napędza całą spiralę. Mogły przecież odejść. Czuję się pokrzywdzony w tej całej sprawie - dodaje. Szwaczki są zdziwione zarzutami ze strony byłego pracodawcy. - Nie można na nas zwalać całej winy. My się wywiązałyśmy z umów. Inni pracodawcy mówili, że gdyby mieli taką załogę, jak my, to ich zakłady funkcjonowałyby bardzo dobrze - oburzają się byłe pracownice. Arkadiusz A. twierdzi też, że szwaczki składały fałszywe zeznania. Według niego odebrały sporą część pensji za grudzień, one jednak uważają inaczej. Oskarżony ma nadzieję, że ten proces pozwoli mu odzyskać dobre imię, bo nie jest jedynym przedsiębiorcą, któremu powinęła się noga. A robienie z całej sprawy afery, nie służy nikomu. Sprawa ciągnie się już od roku. Od samego początku problemem szwaczek zajmuje się Wolny Związek Zawodowy „Sierpień 80”. Jego przewodniczący Patryk Kosela ma jednak wyrobione zdanie na temat oskarżonego. - To, co twierdzi oskarżony, to jest arogancja. Takich pracodawców powinno się surowo karać - twierdzi P. Kosela. (mat)
reklama
|
reklama
reklama
reklama