Jurecki: Sędziowie gwizdali przeciwko namJurecki: Sędziowie gwizdali przeciwko nam |
30.01.2010. Radio Elka, Maciej Iżycki | ||||||||||||||||||||||
Dyżurny reporter: 667 70 70 60 - W pierwszej połowie to my narzuciliśmy styl gry, w drugiej połowie te role się odwróciły. Chorwaci szybko objęli w niej prowadzenie i utrzymali je do końca. Przewagę dwóch trzech bramek można szybko odrobić. W ubiegłym roku udało nam się to w meczu z Norwegią. W tym roku szczęście nas opuściło - powiedział nam po meczu Michał Jurecki, który w spotkaniu z Chorwacją rzucił siedem bramek. Zdaniem Bartosza Jureckiego Chorwatom pomogli w Wiedniu sędziowie. - Graliśmy zdyscyplinowanie. Zrealizowaliśmy to, co założyliśmy sobie przed meczem, ale jeżeli gramy twardo, to twardo grają obydwie strony. Nasza obrona stała twardo i wylatywaliśmy na kary, chorwacka obrona stała twardo i kar nie było. Przynajmniej kilka interwencji sędziów było dziwnych. Nie wiem o co im chodziło - twierdzi Bartosz Jurecki. Jeszcze rano nic nie zapowiadało porażki. Polscy zawodnicy byli skoncentrowani. W hotelu spotkaliśmy braci Jureckich, jednak nie byli skorzy do rozmów. - Staramy się zrelaksować i odrzucić negatywne myśli po przegranej z Francją - mówił nam przed południem Piotr Zembrzuski, analityk kadry. Im bliżej było meczu, tym bardziej biało - czerwono robiło się przed Wiener Stadthalle. Na półfinałowy mecz przyjechali kibice z całej Polski. Wśród nich byli także słuchacze Radia Elka z Lubina, Głogowa i Kościana. Takich przynajmniej spotkaliśmy. Wśród kibiców był między innymi Aleksander Sowa, trener Tęczy Kościan, której wychowankami są bracia Jureccy. Mecz jednak oglądał on na telebimie. - Mamy bilety na finał. Kupiliśmy je z wielkim wyprzedzeniem, nie wiedząc kto w tym finale zagra. Nie udało nam się dziś dostać na halę - powiedział nam Sowa. W Wiener Stadthalle atmosfera z minuty na minutę robiła się coraz gorętsza. Przybywało kibiców. Zarówno Polaków, jak i Chorwatów. Zanim na parkiet wyszli biało - czerwoni o finał walczyli Francuzi i Islandczycy. Ci ostatni ulegli jednak trójkolorowym. Tuż przed meczem Polska - Chorwacja, w hali zrobiło się biało - czerwono. Zarówno za sprawą kibiców z Polski, jak i z Chorwacji. Momentami trudno było odróżnić, którzy są którzy. Wszystko stało jasne się kiedy obydwie drużyny wybiegły na parkiet i zaczął się bardzo gorący doping. Chorwatów było zdecydowanie więcej, jednak to Polacy byli głośniejsi. Nie milkli nawet wtedy, kiedy Orłom Wenty szło gorzej. Pierwsza połowa meczu była pod dyktando Polaków. Niemal przez całą połowę prowadzili dwoma bramkami. Tuż przed syreną kończącą połowę przewaga spadła do jednej. - Mecz jest bardzo wyrównany. Gramy dobrze w obronie. Martwi mnie trochę to, że nie możemy wyprowadzić kontry - powiedział nam Artur Rykaczewski, który do Wiednia przyjechał ze Szczecina. W pierwszych sekundach drugiej połowy Chorwaci wyrównali. Później szybko odskoczyli na dwie i na trzy bramki. Przez całą połowę Polacy gonili rywali. Okazało się to jednak bardzo trudne. Mimo doskonałej gry Michała Jureckiego i Bartłomieja Jaszki, okazało się to zbyt trudne. Ostatecznie Chorwacja wygrała półfinałowe spotkanie. Kibice chorwaccy długo cieszyli się z tego zwycięstwa. W oczach wielu kibiców z polski stały łzy. Jutro biało - czerwoni zmierzą się Islandią w meczu o trzecie miejsce. Mecz rozpocznie o godzinie 15.00. O 17.30 odbędzie się wielki finał pomiędzy Francją i Chorwacją. (mai)
reklama
reklama
|
reklama
reklama
reklama