Jurecki: Islandczycy wytrącili nas z rytmuJurecki: Islandczycy wytrącili nas z rytmu |
31.01.2010. Radio Elka, Maciej Iżycki | ||||||||||||||
Dyżurny reporter: 667 70 70 60 - Zaważyła pierwsza połowa, w której Islandczycy odskoczyli na osiem bramek. Wytrącili nas z naszego rytmu gry. wychodzili agresywnie wysoko i nie mogliśmy nic zrobić. W przerwie sobie powiedzieliśmy, że jeżeli przeżyliśmy ze sobą tyle czasu, tyle czasu spędziliśmy poza domami i rozegraliśmy tyle bardzo dobrych spotkań, to nie możemy stracić takiej szansy. Druga połowa była już bardzo dobra. Niewiele brakowało. Szkoda, ale taki jest sport - powiedział nam Bartosz Jurecki. Piłkarze mieli zaledwie kilkanaście godzin, żeby otrząsnąć się po sobotniej przegranej z Chorwacją. Jak powiedziała nam Aniela Jurecka, matka Bartosza i Michała, zarówno jej synowie, jak i pozostali reprezentanci, poradzili sobie z tym. Również ona mocno przeżyła spotkanie z Chorwatami. - Nerwy były straszne. Wszyscy widzieliśmy, jak ten mecz przebiegał. jest niedosyt. Widać umiejętności chłopaków nie wystarczą. Trzeba jeszcze umieć grać z sędziami - powiedziała kościanianka. Aniela Jurecka,podobnie jak wielu innych kibiców z polski, zasiadła na trybunach Wiener Stadthalle by kibicować biało - czerwonym. Nie było łatwo na nią się dostać. Bilety na finał i mecz o trzecie miejsce skończyły się już dawno. tylko nieliczni mieli kupione je wcześniej. Wśród szczęśliwców byli także głogowianie, którzy jeszcze dziś komentowali spotkanie z Chorwacją. - Ciągle mamy łzy w oczach. Jestem zawiedziony. Mimo wszystko spodziewałem się, że wygramy. Z Islandią jednak na pewno wygramy - powiedział nam przed meczem Jerzy Lisak. Jak się niestety później okazało, wcale nie było to takie oczywiste. W niedzielę atmosfera w Wiener Stadthalle nie była już tak gorąca. Mniej żarliwy był także doping polskich kibiców. Podczas pierwszej połowy z przerażeniem patrzyli na to, co dzieje się na parkiecie. Zakończyła się ona wynikiem 10:18 dla Islandczyków. Kibice nie bardzo chcieli komentować to, widzieli w tej połowie. - Nie chce im się wygrać. Nie mają woli walki. Wczoraj sędziowie wydrukowali mecz i nasi nie mają woli walki. Kibice natomiast nie mają woli kibicować. Wczoraj nam podcięli skrzydła - powiedziała nam Katarzyna z Lubina. Druga połowa była zdecydowanie lepsza. Polacy zaczęli mozolnie odrabiać straty. Jak stwierdził Bartosz Jurecki, zabrakło jednak nieco zimnej głowy i skuteczności w ataku. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 25:29. - Myślę, że chłopcy byli przestraszeni kilkoma decyzjami sędziów w pierwszej połowie. Ustawiły one troszeczkę ten mecz. W drugiej połowie nie było nic do stracenia. Trzeba było walczyć i było bliziutko do sukcesu - powiedział nam tuż po meczu Aleksander Sowa z Kościana, były trener braci Jureckich. Po meczu Polska - Islandia przyszedł czas na wielki finał pomiędzy Francją i Chorwacją. Podobnie jak w sobotę w Wiener Stadthalle zrobiło się biało - czerwono. Tym razem za sprawą kibiców chorwackich, którzy tłumnie stawili się na ten mecz. Kibice francuscy byli w zdecydowanej mniejszości. W pierwszej połowie nie mieli jednak szczególnych powodów do radości. Na parkiecie, niemal od pierwszego gwizdka, dominowali Chorwaci. Pierwsze trzydzieści minut gry skończyło się jednak remisem 12:12. Druga połowa należała już jednak dla trójkolorowych. Szybko wywalczyli przewagę i spokojnie dowieźli ją do końca meczu. Na twarzach wielu chorwackich kibiców pojawiły się łzy. Pewnie niejednemu Polakowi zakręciła się łza w oku podczas dekoracji. Jak mówili pozostał pewien niedosyt. (mai)
reklama
|
reklama
reklama
reklama