Czujnik uratował im życie |
30.01.2014. Radio Elka, Leszek Wspaniały | ||||||||||||||||||
Dyżurny reporter: 667 70 70 60 Strażacy informację o wydobywającej się „cichym zabójcy” otrzymali o godzinie 5:50. Po przyjeździe na miejsce ewakuowano lokatorów. - Nasze mierniki wykazały znaczne przekroczenie ilości tego groźnego gazu. W powietrzu było ponad 400 ppm. W mieszkaniu były trzy osoby dorosłe i jedno dziecko. 5-letnia dziewczynka natychmiast została przewieziona o szpitala. Lokatorzy mieli typowe objawy dla czadu - zawroty głowy i wymioty - mówi Paweł Dziadosz, rzecznik prasowy PSP w Głogowie. Okazuje się, że źródłem „cichego zabójcy” był wolno stojący piecyk, który był wstawiony do mieszkania i którym lokatorzy się dogrzewali. Urządzenie stało w miejscu, gdzie nie było żadnej kratki wentylacyjnej. - Taka sytuacja jest niedopuszczalna - mówi strażak. - Gdy ktoś dzwoni i informuje nas o prawdopodobnej obecności czadu, dyżurny natychmiast nakazuje otworzyć wszystkie okna oraz drzwi i opuścić pomieszczenia. W tej sytuacji mieszkańcy również tak postąpili. Ale czujnik, który mieli w mieszkaniu uratował im życie - dodaje rzecznik. Strażacy często podkreślają jak ważne są przeglądy piecyków i innych tego typu urządzeń, które mogą być źródłem tlenku węgla. A najlepiej wydać kilka złotych i zaopatrzyć się w czujnik. - Do połowy roku powinna wejść w życie zmiana przepisów przeciwpożarowych. Każdy właściciel mający w domu piecyk czy junkers, będzie musiał mieć zainstalowany czujnik tlenku węgla. To bardzo dobre posunięcie, a czujniki nie są przecież drogie. Dobrej klasy kosztują około 200zł, a takie najtańsze można kupić już nawet za 20zł. To jest nic w porównaniu z tym, że może komuś uratować życie - zakończył P. Dziadosz. (lw/foto: archiwum)
reklama
|
reklama
reklama
reklama